Repress wydawnictw O.S.T.R. w nowej uproszczonej formie, to odpowiedź na zapotrzebowanie kolekcjonerów CD. Albumy zapakowane w klasyczny jewel box idealnie wpasowują się na półki wypełnione gromadzonymi przez lata tytułami muzycznymi. Ponadto kompaktowa forma wydawnicza to dobry pomysł na zabranie ze sobą płyty do auta.
Swym kolejnym albumem O.S.T.R. chciał stworzyć coś nowego, świeżego, coś czego nikt wcześniej nie słyszał. Pozwolił sobie na pełen przelot nad winylowym królestwem płyt wzbogaconym o żywe basy, Rhodesy, trąbki, flughorny i gitary. Płyta została nagrana w przeciągu miesiąca poprzedzającego premierę, ale przygotowania do jej nagrania trwały ponad pół roku. Ostry wraz z Haemem robili wszystko by zaspokoić swą muzyczną wizję albumu. Zjeździli pół Europy, nie raz śpiąc w samochodzie, by zaoszczędzoną w ten sposób sumę przeznaczyć tylko na płyty. Owocem tych poszukiwań były przesample i to nie tylko ze znanych i poszukiwanych winyli, ale i z takich, o których istnieniu mało kto słyszał. Ważnym wydarzeniem w tworzeniu albumu był koncert zagrany wspólnie z formacją Pink Freud, koncert ten zainspirował Ostrego do stworzenia także własnych próbek z żywych instrumentów, wzbogacających zebrany materiał winylowy. „Jazz, dwa, trzy” to podróż w głąb wyobraźni oraz środkowy palec po raz kolejny pokazany komercji.
OBSERWUJ NAS